Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wklejam tutaj dekalog pro any.
Jeśli nie jesteś chuda, to znaczy, że nie jesteś atrakcyjna.
Bycie chudą jest ważniejsze od bycia zdrową.
Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w Twojej mocy, aby wyglądać coraz szczuplej.
Nie będziesz jadła bez poczucia winy.
Nie będziesz jadła niczego bez ukarania siebie za to.
Będziesz liczyła każdą kalorię i ograniczała ich ilość.
Najważniejsze jest to, co mówi waga.
To proste: chudnięcie jest dobre, a przybieranie na wadze-złe.
Nigdy nie jesteś zbyt chuda.
Bycie chuda i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.
Powiem szczerze iż nie zgadzam się z nim do końca. Uważam że jest zły. Pro ana jak i anoreksja są dążeniem do jakiejś formy perfekcji. A perfekcja nie jest wpędzanie siebie w kompleksy, lęki czy karanie. Waga też nie zawsze jest wyznacznikiem naszego ciała. (Znam dziewczynę chuda jak patyk ważąca 70 kg. Ma tak zbite mięśnie).
Jestem jednak ciekawą waszej opinii. Czy według was dekalog ma sens? Czy powinien być w pełni przestrzegany? A może czas napisać go na nowo?
Offline
ja uważąm że prawdziwy motylek powinien go znać a przede wszystkim przestrzegać, prawda jest taka że to co pokazuje waga W MOIM PRZYPADKU jest najważniejsze, bo pokazuje moje sukcesy i porażki, dekalog uważam że mówi prawde bo pokażcie mi z krwi i kości zaawansowanego motylka, który je bez poczucia winy, nie liczy każdej kalori, nie robi wszystkiego co w jego mocy by schudnąć, ja uważam że jest prawdziwy , oczywiście każdy może interpretować go na swój sposob i tyle ile ludzi tyle zdań, podkreślam ze to MOJ stosunek do dekalogu, oczywiście szanuje twoje zdanie i nie narzucam ci własnego. trzymaj się i powodzenia!
Jedz mniej, waż mniej.
Offline
Ja mocno sceptycznie ogólnie podchodzę do uznawania jakichkolwiek zasad jako wyznacznika, zwłaszcza, gdy są powiedziane w formie rozkazującej i niczym nie poparte. Mnie przekonują argumenty a nie wyobrażam sobie jak można by sensownie uargumentować nakaz karania się. Dla mnie właśnie dążenie do perfekcji jest po to aby zadowolić siebie, bo się chce dla siebie dobrze, a karanie się to już jakaś wyższa forma nienawiści do samej siebie i autodestrukcji. Nie tędy droga. W moim odczuciu przestrzeganie sztywno jakichkolwiek reguł narzuconych przez randomowe osoby z internetu to prosta droga do nieszczęścia. Powinno się moim zdaniem mieć własny rozum i zdrowy rozsądek a nie łykać bezkrytycznie takie hasełka. Uważam, że dekalog powinien być jakoś zaktualizowany i wydźwięk takich rzeczy nie powinien być taki negatywny. Pro ana ma być przyjaciółką, a nie okazją do zrobienia z siebie swojego wroga.
I promise darling, stick with me, I'll stir you clear of greed. Now stick your fingers down your throat and vomit til' you bleed.
Offline
Ja jestem za swoim osobistym podejściu do zasad. Interpretacja tych zasad też zależy od osoby. Najważniejsze to kochać siebie i to co się robi. Dieta nie jest kluczem do wszystkiego, bo każdy jest sobą. I właśnie siebie nie można w tym zatracić. Trzeba iść po marzenia (nie tylko wagowe) i je realizować.
Offline
Strony: 1